Tak więc decyzja zapadła. Będziemy budować dom na naszej działce pod miastem. Po przejrzeniu wielu, wielu projektów, po rozważeniu wielu, wielu opcji nasz wybór padł na projekt "Dom w daturach" Archonu. Właściwie do pomysłu przekonało nas powiększenie rodziny i fakt, że zaczęło robić się coraz mniej miejsca. Jest nas teraz czworo i w obecnym metrażu coraz trudniej wytrzymać. Dodatkowo, ja, wychowana w blokowisku chciałabym umożliwić pociechom trochę swobody na świeżym powietrzu.
Ok, więc zimowe miesiące wykorzystaliśmy na zakup projektu, jego niewielkie adaptacje, tak by poprawić usytuowanie budynku na działce i trochę dopasować go do naszych potrzeb oraz na uzyskanie pozwolenia na budowę. Uzbrojeni w obawy o to, jak nam to będzie szło, ale też w dużo optymizmu ustaliliśmy z poleconą nam ekipą budowlaną termin rozpoczęcia prac na koniec maja oraz znaleźliśmy kierownika budowy.
Mam trochę obawy, że zaczniemy późno (budowlańcy mają niestety inną robotę), ale obiecują, że stan surowy zdążą zamknąć do końca września. O optymiźmie pisałam? No więc właśnie - optymistycznie zakładamy, że w 2012 roku pogoda będzie dopisywać i obsuwów nie będzie, oraz, że nie przekroczymy zakładanego budżetu. Wybraliśmy nad wyraz ambitny wariant samodzielnego zakupu materiałów. Co do tego mam największe obiekcje. Pomijając fakt, że właśnie po urlopie wracam do pracy i przyjdzie mi się mierzyć z ambitnymi wyzwaniami zawodowymi, logistycznymi (dowóz/odbiór dzieciaków, dojazd na budowę) to jeśli chodzi o procesy budowlane jestem całkowitym laikiem. Mąż trochę lepiej, ale jest również mocno zapracowanym człowiekiem :)
Za to z nastawieniem, że to przedsięwzięcie będzie traktowane przez nas jako jeden z ważniejszych projektów z jakimi przyjdzie nam się zmierzyć w życiu ruszam do pogłębiania wiedzy i orientowania się w dostępnych na rynku materiałach budowlanych. Pewnie po Wielkanocy trzeba będzie zabierać się za zakupy (to akurat kobiety chyba lubią) ;-)
A do ogródka w tym roku planuję zakupić agrest i borówkę amerykańską. Możliwe, że miejsce znajdą maliny i truskawki. Na papierze milimetrowym z rozmachem planuję jak ma wyglądać ogród. Miejsca do zagospodarowania trochę jest. Niebawem pewnie przybędzie tu zdjęć.
I tyle tytułem wstępu wystarczy :) Ta strona ma być czymś w rodzaju pamiętnika, który kiedyś pozwoli nam wspominać to, z czym przyszło nam się borykać w trakcie urzeczywistniania marzeń. Mam nadzieję, że wspominać z uśmiechem na twarzy i łezką rozrzewnienia w oku :)
Acha. Data wpisu jest zupełnie przypadkowa. To nie żart! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz